Negrin

napisał o Zupełnie Nowy Testament

W sumie rozczarowanie. Najlepiej na początku, kiedy jeszcze o nic nie chodzi, więc jest po prostu zabawnie. Potem, gdy zaczyna o coś chodzić, wychodzi na to, że jest raczej banalnie, jak na saryrę nieodkrywczo, bez polotu, a i humor szybko traci lekkość, robi się powtarzalny i ciężki, a na koniec nic z tego wszystkiego nie wynika, choć pozwalało wierzyć, że wyniknie. Trocheśmy się pośmiali, ale miało być COŚ, a niestety się nie doczekałem. Chyba już się nauczyłem, żeby nie oczekiwać Bóg (ha!) wie czego po komediach z Poelevoorde.